Z samotności.
Często mówi się, że mądre, inteligentne i śliczne kobiety nigdy nie są same. To nie tak. Nie w moim przypadku...
Miałam.. Miałam kiedyś narzeczonego.. Byliśmy razem przez 7 lat. Wzór dla naszych znajomych. Wieczna miłość.. Choć w środku to nie było TAK...
Wzloty, wzloty, wzloty... Wysoko. Ponad granice przyzwoitości, strachu i przeciwności...A potem... Upadki... Upadki
Wzloty
Upadki
Upadki
Upadki....
Ja tak jak każdy człowiek chciałam chłonąć szczęście dlatego walczyłam o każdy dzień po tym jak oboje schrzaniliśmy wszystko. NIE ODPUSZCZAĆ! Nigdy nie odpuszczać! Walczyć! Tyle lat, tyle chwil! Nikt nie rozumiał mnie tak jak on. I wszystko wybaczał. A ja wybaczałam jemu.
Za bardzo przywyknęliśmy do wybaczania sobie... tych najprostszych i najgorszych rzeczy... Przestałam iść do przodu... A widząc mur pomimo wielkiego wysiłku... Widząc obojętność na wszystko co robię... Jakbym była już niepiękna, przejrzysta, wyblakła...
Nieistniejąca...
Zniknęłam...
Tak.. ostatnie dwa lata związku były pustką.. Pustką, która rozdzierała... i straciłam siebie... A w okół nie było niczego co potrafiłoby mnie odtworzyć. Mój prawdziwy uśmiech, mój spokój i miłość....
Aż pewnego dnia po długiej nocy obudziłam się i otworzyłam butelkę tymbarka...
"Zapraszam na spacer po szczęście"
A kiedy odłożyłam butelkę mój porysowany telefon zatańczył w wibracjach z zaproszeniem na spacer... Na spacer po szczęście.... :-)
Od Ciebie....
-)
Doskonale wiem, jak się czułaś, poniekąd to rozumiem, bo w chwili obecnej ja czuję taką domieszkę samotności przeplatającą się z lekką depresją. Ale mam cichą cichuteńką nadzieję, że wszystko wyjdzie na prostą.
OdpowiedzUsuńAle ciesze się, że u Ciebie jednak wszystko potoczyło się ku dobremu, ku lepszemu, ku szczęściu, ku rozkwitającej miłości.
Pozdrawiam :*